Chodzi tu głównie o wyspy, np. Kiribati znajdujące się na południowym Pacyfiku. Położone są one niecałe 2 metry nad poziomem morza. Naukowcy od dawna ostrzegają, że topnienie czap lodowych wywołane globalnym ociepleniem klimatu podnieść może poziom mórz nawet o 7 metrów. Rezultaty mogą być fatalne dla krajów takich, jak Wietnam, Chiny, Bangladesz czy Indie. Jednak to właśnie wyspy w rodzaju Kiribati, Vanuatu, Papua Nowa Gwinea czy Wyspy Marshalla ucierpią jako pierwsze. W roku 2003 o obywatelstwo Nowej Zelandii ubiegało się 4 tysiące emigrantów z wysp Południowego Pacyfiku, a w dwóch ostatnich latach liczba ta sięgnęła już 17 tysięcy.
Innym przykładem mogą być tu Malediwy składające się z ponad 1200 wysp i wysepek. Nie ma wśród nich kawałka lądu, który wystawałby więcej niż 2,3 metra ponad poziom Oceanu Indyjskiego. Kiedy z początkiem sierpnia spadły tam ulewne monsunowe deszcze, fala przypływu przyszła o kilkadziesiąt centymetrów wyższa niż zwykle. To wystarczyło, aby ocean wdarł się na kilkaset metrów w głąb lądu, zalewając pola i drogi, podmywając domy.
W ciągu ostatniego stulecia poziom mórz i oceanów podniósł się średnio o 20 cm szacują naukowcy. Ocieplenie klimatu w ostatnich dekadach przyspieszyło ten przybór. Według WWF do 2050 roku woda morska na Ziemi podniesie się średnio od 14 do 32 cm, a do końca wieku nawet o metr. Dla wyspiarskich państw oznacza to zagładę. Władze 10-tysięcznego Tuvalu zawarły umowę z Nową Zelandią. Jeżeli poziom Oceanu Spokojnego wzrośnie o 30 cm, 9 wysp składających się na to państwo przestanie nadawać się do zamieszkania, więc tubylcy przeprowadzą się do sąsiada.
Wspomniane wcześniej Malediwy próbują ratować się same. Mają ambitny plan: do 2020 roku zostać pierwszym na świecie państwem, które wyzeruje swój bilans emisji dwutlenku węgla. W ten sposób chcą zachęcić kraje uprzemysłowione do przejścia na odnawialne źródła energii, co zahamuje zmiany klimatyczne i być może oddali od Malediwów groźbę zagłady. Prof. Hajime Kayanne z Tokio wpadł na pomysł uratowania Tuvalu, nawiązujący do zjawiska odkrytego przez Kencha i Webba. Opiera się on na niewielkich morskich żyjątkach otwornicach, które budują sobie pancerzyki z węglanu wapnia. Kiedy giną, morze wyrzuca na brzeg pancerzyki, mieszając je z piaskiem. Japończyk, który zna ten piasek z plaż Okinawy, opracował metodę hodowli otwornic. Chce na Tuvalu uruchomić cztery zbiorniki i wyprodukować taki właśnie naturalny morski piasek, który będzie można wykorzystać do wzmocnienia znikających plaż. „Jeśli projekt się powiedzie, będziemy mogli pomóc Malediwom i innym tonącym państwom”.
Mateusz Kapelańczyk
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz